Czy da się połączyć medycynę z ekonomią, działalność społeczną i pasję, która pozwala oderwać się od codzienności? Marzena Franckiewicz udowadnia, że tak – i to z imponującą lekkością. Z wykształcenia medyk, obecnie studentka ekonomii w Filii UwB w Wilnie, zawodowo konsultantka w optyce, a w wolnym czasie oddana tańcom latino. Każdy z tych światów wydaje się inny, ale splatają się w jedną fascynującą osobę. Marzena łączy swoje doświadczenia zawodowe, angażując się także w działalność społeczną – jako członkini Rady Samorządu Studenckiego oraz aktywna działaczka Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie. Tańce latino to jej sposób na równowagę i oderwanie się od codziennych wyzwań. Dzięki pasji i zaangażowaniu w każdej z tych ról, staje się inspiracją, udowadniając, że możliwe jest osiąganie sukcesów w różnych dziedzinach jednocześnie.
Po ukończeniu studiów medycznych planowałam kontynuować naukę na rezydenturze, aby zdobyć specjalizację. Niestety, nie udało mi się dostać, co było dla mnie dużym rozczarowaniem. Byłam wtedy załamana i nie miałam żadnego planu „B”. Przypadkiem usłyszałam w radiu ogłoszenie o rekrutacji na studia w Filii UwB i doznałam olśnienia – uznałam, że to dobra okazja, by spróbować czegoś nowego i zastanowić się nad dalszą drogą zawodową. Wybrałam ekonomię, ponieważ zawsze dobrze radziłam sobie z liczbami, a ten kierunek daje szerokie możliwości rozwoju.
Choć ekonomia jest bardzo fajna, ale czuję mocną więź z medycyną – to jest ta dziedzina, której mogłabym poświęcić całe życie. Praca z pacjentami daje mi ogromną satysfakcję i poczucie sensu. Dlatego postanowiłam, że po otrzymaniu dyplomu z ekonomii będę kontynuować naukę związaną z medycyną.
Jak najbardziej. Połączenie medycyny i ekonomii otwiera wiele możliwości – od zarządzania placówkami medycznymi po tworzenie strategii w ochronie zdrowia. W dzisiejszych czasach systemy zdrowotne potrzebują specjalistów, którzy rozumieją zarówno aspekty kliniczne, jak i ekonomiczne. Chciałabym w przyszłości wykorzystać zdobytą wiedzę, np. w pracy nad poprawą organizacji opieki zdrowotnej czy optymalizacją kosztów leczenia. Uważam, że takie podejście może realnie przyczynić się do lepszego funkcjonowania systemu i większej dostępności wysokiej jakości świadczeń dla pacjentów.
Różnice między studiami medycznymi a ekonomicznymi są naprawdę duże – zarówno jeśli chodzi o sposób nauki, jak i atmosferę. Studia medyczne są jednolite i trwają sześć lat. Nauka była bardzo intensywna i systematyczna – trzeba było przyswoić ogromną ilość wiedzy w bardzo krótkim czasie. Przez pierwsze trzy lata praktycznie nie miałam czasu dla siebie – nauka wypełniała cały dzień, a tempo było naprawdę wymagające. Można powiedzieć, że na jakiś czas „wypadłam z życia”.
Druga połowa studiów wyglądała już inaczej – zdobyta wcześniej wiedza pozwalała coraz częściej myśleć logicznie, zamiast tylko „zakuwania”. Zmieniła się też forma nauczania – większość wykładowców to czynni lekarze, a zajęcia w dużej mierze odbywały się nie na uczelni, ale w szpitalu, gdzie zdobywaliśmy praktyczne doświadczenie. Nie mieliśmy typowej sesji egzaminacyjnej – nauka odbywała się w formie cykli: 2–3 tygodnie intensywnego jednego przedmiotu, a zaraz potem egzamin. Taka forma ma swoje plusy i minusy – z jednej strony pozwala skupić się w pełni na jednym temacie i unikać stresu sesji, z drugiej – nie zawsze jest czas, by na spokojnie uporządkować i przetrawić wiedzę. Atmosfera na uczelni medycznej była raczej chłodna – każdy był zajęty swoimi sprawami, a czasu na życie towarzyskie czy wydarzenia poza nauką było bardzo mało.
Studia ekonomiczne wyglądają zupełnie inaczej. Tu więcej jest analitycznego myślenia, rozumienia procesów i dyskusji – nie opierają się tylko na zapamiętywaniu. Wykładowcy często zachęcają do samodzielnego szukania rozwiązań, kreatywności. Jest też więcej czasu wolnego, a sama atmosfera na uczelni jest bardzo ciepła i przyjazna. Dużo się dzieje, łatwo nawiązać znajomości i każdy może znaleźć coś dla siebie.
Od zawsze lubiłam angażować się w różne inicjatywy i czuć, że ma się wpływ na to, co dzieje się wokół mnie. Dołączenie do Rady Samorządu Studenckiego było dla mnie okazją, żeby aktywnie uczestniczyć w życiu uczelni, poznać potrzeby innych studentów i reprezentować ich głos. Zachęciła mnie też możliwość współpracy z osobami, które również chcą coś zmieniać i działać na rzecz naszej społeczności akademickiej. Czuję satysfakcję z tego, że mogę dołożyć swoją cegiełkę do tworzenia przyjaznej i wspierającej atmosfery na uczelni. Choć działalność w Radzie Samorządu Studenckiego potrzebuje dużo zaangażowania, to doświadczenie sprawia mi dużo radości.
Zdecydowanie tak. Angażowanie się w życie uczelni pozwala mi rozwijać się na wielu poziomach – uczę się lepszej organizacji czasu, pracy pod presją, a także skutecznej komunikacji z różnymi osobami. To doświadczenie pokazuje mi też, jak ważna jest współpraca i elastyczność, co na pewno przyda mi się w przyszłej pracy – niezależnie od tego, czy będzie to środowisko medyczne, czy ekonomiczne. Poza tym, dzięki pracy w samorządzie, czuję się pewniej w podejmowaniu decyzji i wystąpieniach publicznych, co kiedyś było dla mnie sporym wyzwaniem.
Do Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie dołączyłam trochę przypadkowo – przed rozpoczęciem nauki na pierwszym roku studiów medycznych dostałam wiadomość od – wtedy jeszcze nieznajomej – osoby z informacją, że istnieje taka organizacja i właśnie tworzy się tam koło studentów medycyny. Bez dłuższego zastanowienia postanowiłam spróbować swoich sił i tak rozpoczęła się moja przygoda ze stowarzyszeniem, która trwa już ponad 7 lat.
Polskie Stowarzyszenie Medyczne na Litwie prowadzi bardzo różnorodną działalność – organizujemy szkolenia z pierwszej pomocy, akcje krwiodawstwa, konferencje, a także spotkania edukacyjne. Ostatnio zorganizowaliśmy konferencję „Spotkanie z medycyną”, podczas której dzieliliśmy się informacjami o studiach medycznych zarówno na Litwie, jak i w Polsce.
Co ważne – stowarzyszenie to nie tylko działania, ale też świetna atmosfera i możliwość nawiązania relacji z ludźmi z tej samej branży. To miejsce, gdzie można nie tylko rozwijać się zawodowo, ale też poznać osoby, które dzielą podobne pasje i wartości. Dzięki tej wspólnocie czuję, że mam wokół siebie osoby, na które mogę liczyć – i zawodowo, i prywatnie.
Taniec zawsze był moim małym marzeniem, ale przez intensywne studia medyczne odkładałam to na później. Gdy tylko znalazł się czas – spróbowałam, i zakochałam się od pierwszych zajęć. Tańczę od trzech lat, a latino wybrałam, bo te rytmy łączą w sobie dynamikę i emocje. To dla mnie idealny sposób na aktywny relaks.
Bardzo trudne pytanie. Mój taniec chyba byłby pełen kontrastów, a jednocześnie harmonijny. Byłaby to mieszanka różnych stylów połączona w zgraną całość, by pokazać, że można łączyć różne obszary życia - naukę, pracę, pasje - i nie rezygnować z siebie. Bo właśnie w różnorodności widzę swoją siłę.
Jest coś, o czym rzadko się mówi, a co uważam za bardzo ważne – że nie musimy bać się zmian. Czasem, gdy coś nie idzie zgodnie z planem, wydaje się to porażką, ale z perspektywy okazuje się, że właśnie te momenty najbardziej nas kształtują. Zmiany, trudności i błędy są częścią życia – dzięki nim się rozwijamy, uczymy i stajemy się silniejsi. Dziś wiem, że czasem to, co wydaje się przeszkodą, okazuje się szansą. Trzeba tylko być otwartym i ufać, że wszystko dzieje się po coś.
W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych. Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej. Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności Uniwersytetu w Białymstoku. Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.